Rental Person Who Does Nothing by Shoji Morimoto

„Ludzie mogą umrzeć ze stresu związanego z dostosowaniem się do społeczeństwa. Albo mogą stracić całą energię. Widziałem, jak to się dzieje. Jeśli społeczeństwo zmusza ludzi, by mówili, że mają jakieś umiejętności, wtedy ich prawdziwa wartość jako osób staje się zamazana. (…) Dlatego nigdy nie mówię, że coś potrafię. I nie robię nic.”

Ta książka opowiada fascynującą historię człowieka, który próbuje odnaleźć się w japońskim społeczeństwie — świecie pełnym zasad, zarówno tych wypowiedzianych, jak i tych domyślanych. Morimoto chciał być pisarzem, zbierać ciekawe historie. Ale kiedy podjął pracę w korporacji, szybko okazało się, że presja powtarzania tego samego perfekcyjnego wzoru go wykańcza.

I właśnie z tego zmęczenia zrodziła się jego filozofia „nicnierobienia”. Jeszcze bardziej uderza, gdy dowiadujemy się, że jego siostra odebrała sobie życie po tym, jak nie zdobyła wymarzonej pracy. Morimoto wspomina o tym wielokrotnie i widać, że to doświadczenie ukształtowało całą jego drogę.

Eksperyment w nicnierobieniu

Pomysł pojawił się po tym, jak jego żona trafiła na wpis terapeuty Jinnosuke Kokoroyi:
„Ludzie mają wartość nawet wtedy, gdy nic nie robią.”
Morimoto postanowił sprawdzić, czy to prawda. Założył Twittera i ogłosił, że można go „wynająć” jako osobę, która nic nie robi. I nagle eksplodowało: z 300 obserwatorów zrobiło się pół miliona.

Niby osiągnął to, czego chciał — zbiera historie, jak pisarz. Ale pojawia się pytanie: co dalej? Ma żonę i dziecko, żyją teraz z jego dawnych oszczędności z czasów pracy w finansach. Czy to da się utrzymać? Sam Morimoto mówi: „Nie wiem, czy to będzie możliwe, ale dobrze się bawię, sprawdzając.”

Ja mam wątpliwości.

Samotność i obecność

Jest jednak coś, co Morimoto świetnie uchwycił: samotność.
W świecie niby „hiperpołączonym” (a szczególnie po COVID-zie) coraz trudniej naprawdę się spotkać i być ze sobą. A przecież:

„Rzeczy mogą wyglądać inaczej tylko dlatego, że ktoś przy nas jest. Nie musi nic robić, ale sama obecność zmienia sytuację.”

I tu przyznam, że bardzo to do mnie trafia. Uwielbiam spędzać czas ze znajomymi, ale czy zawsze wyszłabym z domu, gdybym miała iść sama? Sama obecność drugiej osoby potrafi zmienić doświadczenie.

Dlaczego zwierzamy się obcym?

Jedna z ciekawszych obserwacji w książce: łatwiej czasem zwierzyć się obcemu niż przyjacielowi.

„Rozmowa z przyjaciółmi zazwyczaj mieści się w przewidywanych ramach… Każda nazwana relacja niesie za sobą określone oczekiwania.”

I faktycznie — przyjaźń to też oczekiwania. Jeśli ktoś nam się zwierzy, czujemy, że powinniśmy doradzić. A czasem nie chcemy rady, tylko wyrzucić z siebie emocje.
Morimoto stworzył przestrzeń, gdzie obecność jest celem sama w sobie.

Czytam to i myślę: może właśnie dlatego ludzie coraz częściej „płaczą do AI”. Bo tu też można mówić, bez obawy o ocenę, i nikt nie próbuje od razu „naprawić”.

Piękno małych momentów

Dwie historie klientów zostały ze mną szczególnie.

Pierwsza: świeżo zatrudniona dziewczyna poprosiła Morimoto, żeby… po prostu o niej pomyślał. Nic więcej. Zero rozmowy, zero interakcji. Sam fakt, że ktoś gdzieś tam myśli o niej, wystarczył. To aż boli, jak mocno potrzebujemy tak prostego uznania.

Druga: kobieta, która miała problem z jedzeniem przy innych. Bała się noworocznego przyjęcia w pracy. Wynajęła Morimoto nie po to, żeby dał radę, ale żeby mogła w bezpiecznej atmosferze o tym powiedzieć. A potem odważyła się wyznać prawdę swojemu szefowi i kolegom — i okazało się, że wszyscy zareagowali z empatią.

Moje wnioski

Ta książka to nie tylko zbiór dziwnych spotkań. To cicha rebelia przeciw światu, który wymaga, żebyśmy ciągle byli produktywni i mogli udowodnić swoją wartość.
Morimoto pokazuje, że samo „bycie” może wystarczyć.

I w świecie, w którym nieustannie słyszymy, że musimy zasłużyć na swoje istnienie, ta myśl jest bardziej potrzebna niż kiedykolwiek.

Previous
Previous

Galeria snow Dallerguta Lee Mi-ye

Next
Next

Wszyscy zakochani noca Mieko Kawakami