Wszyscy zakochani noca Mieko Kawakami

„Rękopis miał sześćset stron, aż Hijiri ugięły się ręce pod jego ciężarem. (…) Możesz uwierzyć, że ktoś miał aż tyle do powiedzenia innym ludziom?”

„W tym sensie zaufanie nie jest aż tak ważne. Może pęknąć jak bańka. Ale poleganie na kimś to już coś innego, przynajmniej dla mnie. Tak, poleganie i zaufanie to dwie różne rzeczy. Kiedy na kimś polegam, to tak jakbym oddawała mu część samej siebie.”

Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że to powieść o kobiecym doświadczeniu w japońskim społeczeństwie. Ale dla mnie była czymś znacznie szerszym. Te tematy, te oczekiwania — one istnieją wszędzie. W wielu momentach przypominały mi nawet realia w Polsce.

Główna bohaterka, Fuyuko Irie, to korektorka po trzydziestce, która zawsze trzymała się zasad. Studia, stabilna praca, ubezpieczenie — wszystko „jak należy”. A mimo to żyje jakby obok. Kocha swoją pracę i jest w niej bardzo dobra, ale całkowicie odcięta od życia. Jej świat to poprawianie cudzych tekstów, dbanie o każdy detal — byle nie zaangażować się naprawdę.

„Miałam pod ręką ściągawkę z diagramem relacji między bohaterami, osią czasu i streszczeniem fabuły, żebym mogła wyłapać sprzeczności w ich wypowiedziach. (…) Nawet narysowałam plan rezydencji, w której toczyła się akcja.”

Ale nie czyta tak, jak my:

„Prawdziwe czytanie musiałam omijać. Oczywiście musiałam znać całą fabułę, powiązania czasowe, ale starałam się nie angażować, niczego nie czuć. Skupiałam się tylko na błędach i niespójnościach w tekście.”

Czytając to, pomyślałam: ile jest w tym metafory naszego życia? Ile razy robimy rzeczy perfekcyjnie, krok po kroku, ale bez emocji, bez „prawdziwego czytania”?

Samotność i przyjaźń

Świat Fuyuko jest wrogi, pełen mobbingu i wykluczenia. Dlatego jej spotkanie z dawną znajomą z pracy, Hijiri, staje się punktem zwrotnym. Hijiri jest jej przeciwieństwem: silna, niezależna, bezkompromisowa. To ona namawia Fuyuko, żeby rzuciła toksyczne biuro i zaczęła freelancing.

Od pierwszej rozmowy wiedziałam, że Hijiri stanie się moją ulubioną postacią. Widzi świat ostro, bez owijania, a jednocześnie ma w sobie ciepło.

„Zaufanie nie jest aż tak ważne. Może pęknąć jak bańka. Ale ‘poleganie na kimś’ to co innego. Tak, poleganie i zaufanie to dwie różne rzeczy. Jeśli na kimś polegam, to tak jakbym oddawała mu część siebie.”
“In this sense, trust is not so important. It can burst like a bubble. But ‘relying on someone’ is something else, at least for me. Yes, ‘relying’ and ‘trusting’ are two different things. If I rely on someone, it’s like giving them a part of myself.”

Ich przyjaźń to jeden z najmocniejszych wątków książki. Pokazuje dwa zupełnie inne oblicza samotności: Fuyuko, która izoluje się od świata, i Hijiri, która niby wszystko robi po swojemu, ale też nie jest wolna.

Milczenie też jest winą

Jedna scena szczególnie utkwiła mi w pamięci. Hijiri opowiada o wyjeździe, podczas którego jechała na słoniu. Zwierzę krwawiło, a mimo to było zmuszane do pracy. Przyznała, że było jej niedobrze — ale nic nie zrobiła. Nie zeszła. Nie zaprotestowała.

Dlaczego?

I wtedy dotarło do mnie: wszyscy w tym uczestniczymy. Czasem przez milczenie. Czasem przez bierność. I to też jest rodzaj winy. Hijiri nie usprawiedliwia się — ona wie.

Kobiety i role społeczne

Książka świetnie pokazuje, jak kobiety są oceniane przez pryzmat oczekiwań. Hijiri — bo nie chce się ustatkować. Fuyuko — bo jest samotna. Obie nie mieszczą się w ramkach, które narzuca im społeczeństwo.

Nawet małżeństwo, przedstawiane jako „naturalna droga”, wcale nie daje szczęścia. Jedna z przyjaciółek mówi:

„Przeraża mnie, że jestem tylko matką, a mój mąż tylko ojcem i nic więcej nas nie czeka. (…) Zostaniemy sami w domu. Nie mamy o czym rozmawiać.”

To zdanie było dla mnie jak uderzenie. Ile jest w tym prawdy? Ile razy widzimy, jak miłość ściera się do rutyny i obowiązku?

Samotność współczesnego życia

Dla mnie jeden z najmocniejszych momentów to ten:

„Nie powiedziałam nikomu, że Mai mnie zdradza. (…) Ani Yoshii, ani żadnej z mam, ani przyjaciółkom. Jesteś pierwsza.
– Naprawdę?
– Tak, nie wiem, czemu akurat tobie się zwierzyłam.
Chyba dlatego, że nie jesteś w moim życiu codziennie.”

To takie prawdziwe. Często łatwiej powiedzieć coś obcemu niż najbliższym. Bo nie chcemy być ciężarem. Bo nie chcemy świadków naszej porażki.

Na zakończenie

Nie zdradzę zakończenia, ale powiem jedno — to nie jest bajka Disneya. I właśnie dlatego warto ją przeczytać.

Dla mnie Wszyscy kochankowie nocy to przede wszystkim opowieść o przyjaźni kobiet i o tym, co znaczy żyć świadomie. O tym, jak łatwo wpaść w bezpieczne, „poprawne” życie, które niczego nie zmienia.

„To była wymówka, pomyślałam. Posłusznie wykonywałam polecenia, żeby wmówić sobie, że coś robię. Ale tak naprawdę nie robiłam nic. Nic, co zmieniałoby moje życie. (…) Tak bardzo bałam się porażki, że wolałam nie podejmować żadnych decyzji.”

I myślę, że każdy z nas znajdzie w tym kawałek siebie.

Na koniec zostawię jeszcze jedno zdanie, które mnie zachwyciło:

„Rękopis miał sześćset stron, aż Hijiri ugięły się ręce pod jego ciężarem. (…) Możesz uwierzyć, że ktoś miał aż tyle do powiedzenia innym ludziom?”

Bo tak właśnie jest. Każda książka to czyjaś historia. Czyjeś myśli, które ktoś uznał za warte podzielenia się. Łatwo o tym zapomnieć, a to przecież samo w sobie jest czymś wyjątkowym.

Previous
Previous

Rental Person Who Does Nothing by Shoji Morimoto

Next
Next

Pojde sama Chisako Wakatake