Pojde sama Chisako Wakatake

„Nie czuła się szczególnie samotna. Myślała, że tak po prostu wygląda życie. Każdy człowiek, prędzej czy później, dochodzi do tego samego wniosku. Bez względu na to, jak je przeżywasz, na końcu i tak jesteś sam.”

„Dla niej utrata niezależności była o wiele straszniejsza niż śmierć.”

Gdybym miała zmienić tytuł tej książki, nazwałabym ją po prostu: Idę sama. Akceptacja.
To piękna, cicha opowieść o starzeniu się, o zgodzie na siebie i o tym, jak pogodzić się z własną przeszłością. Jak wiele japońskich powieści, mocno dotyka oczekiwań społecznych wobec kobiet — niewypowiedzianych zasad, tego, co „wypada”, a czego „nie wolno”, i wiecznego oceniania.

„Dawniej jeszcze przejmowała się tym, co ludzie powiedzą. Chowała się. Ale teraz Momoko żałowała, że tak się umniejszała. Skoro i tak wszystko wyszło na jaw, mogła przecież podkręcić radio, otworzyć okiennice i zatańczyć w świetle z dumą.”

Samotność i opowieści, które sobie snujemy

Momoko ma 75 lat. Mąż od dawna nie żyje, dzieci wyprowadziły się, a ona mieszka sama. Syn zerwał kontakt, dlatego gdy dostaje telefon od oszusta, że chłopak defraudował pieniądze i potrzebuje ratunku — bez zastanowienia płaci. Córka wypomina jej to przy każdej rozmowie, powtarzając, że była naiwna i zawsze faworyzowała syna. Jest tam taka scena telefoniczna, która genialnie oddaje ich relację: Momoko waży każde słowo, pilnuje się, żeby nie zrazić córki… aż temat schodzi na pieniądze i wtedy zamiera. I rozumie, że tak będzie zawsze.

„Nie czuła się szczególnie samotna. Myślała, że tak po prostu wygląda życie. (…) Bez względu na to, jak je przeżywasz, na końcu i tak jesteś sam.”

Żeby zapełnić pustkę po odejściu męża i dzieci, zaczęła mówić sama do siebie. Nie z żalu, tylko po to, by wypełnić ciszę. Z czasem stało się to jej naturalnym towarzystwem, a świat zewnętrzny przestał być potrzebny.

„Nie ma nikogo obok mnie, ale nie jestem sama — we mnie żyje niezliczona liczba głosów.”

To było mi bliskie. Ja też często rozmawiam w głowie sama ze sobą, a kiedy przychodzi co do czego, brakuje mi słów na głos.

Szukanie sensu

Momoko wierzy w sens. W to, że nawet trudne rzeczy dzieją się po coś.

„Zawsze szukała znaczenia. Kiedy spotykało ją coś bolesnego, pierwszym odruchem było nadanie temu sensu. (…) Wszystko da się znieść, jeśli tylko znajdzie się powód.”

Zgadzam się z tym całym sercem. Cel sprawia, że każdy dzień wygląda inaczej. Sama czuję, że potrzebuję nie tylko celu, który nadaje kierunek, ale i oczekiwania na coś dobrego — planowania podróży, spotkań, rzeczy, które dodają energii. Dla mnie sens to właśnie ta równowaga: praca nad czymś i radość z oczekiwania na to, co dopiero przyjdzie.

Patrząc wstecz i idąc dalej

Widzimy Momoko w różnych momentach jej życia — analizującą, pogodzoną coraz bardziej z samą sobą.

„Jeśli chciała porozmawiać, wystarczyło, że posłuchała głosów w swojej głowie. Momoko uśmiechnęła się i zrobiła kolejny krok. Momoko i wszystkie jej wersje. Wszystkie szły razem.”

Z czasem rozumie, że nawet jej małżeństwo nie było o sile, ale o przetrwaniu.
I jest ta myśl, która wraca też do mnie, gdy sama wchodzę w drugą połowę życia:

„Dla niej utrata niezależności była o wiele straszniejsza niż śmierć.”

Nie mogę się z tym nie zgodzić. Perspektywa zależności od innych mnie przeraża. Dlatego dbajmy o ciało, ćwiczmy, wzmacniajmy się — bo nasze ciało ma nam służyć do końca.

Słowa też się starzeją

Ta książka nie jest o wielkich zwrotach akcji. Jest o powolnym dochodzeniu do siebie. O akceptacji. O tym, że jesteśmy sumą wszystkich naszych wersji z przeszłości.

Najbardziej zapadł mi w pamięć cytat:

„Słowa też umierają ze starości. Wszystko się zmienia.”

Słowa, ludzie, przekonania — wszystko z czasem przemija. Ale może właśnie o to chodzi. Nic nie znika na zawsze, tylko przybiera nową formę.

Pomyślałam wtedy o grze, w którą gram od dziecka — najpierw z rodzicami i siostrą, teraz ze znajomymi. Losujesz słowo i musisz je narysować. I nagle okazuje się, że nikt już go nie zna, że wyszło z użycia. Ale w tej chwili wraca do życia.

I tak jest z nami. Z tradycjami, emocjami, ideami. Znikają, ale mogą powrócić, odrodzić się. To trochę jak reinkarnacja — nic nie ginie, tylko się zmienia.

Previous
Previous

Wszyscy zakochani noca Mieko Kawakami

Next
Next

Nietuzinkowy sklep całodobowy Kim Ho-Yeon