Paw Zwyczajny

Kim jestes?

Kim jesteś?

Myślę, że to najważniejsze pytanie, jakie stawia ten film. Co sprawia, że jesteśmy sobą — w świecie, w którym można kupić i mieć niemal wszystko, a mimo to nie wiemy, kim naprawdę jesteśmy i czy nasze relacje mają w sobie autentyczność?

To problem, z którym mierzymy się wszyscy. Żyjemy wśród tylu norm społecznych i oczekiwań, że sami gubimy się w tym, co naprawdę czujemy. Świadomie albo mniej świadomie kopiujemy zachowania bliskich i rodziny, zamiast wsłuchać się w siebie.

Film uderza też w inną czułą strunę: nawet kiedy coś osiągamy, wciąż próbujemy zadowolić innych. Zawsze więcej, zawsze dalej. Matthias jest w tym mistrzem — można go wynająć jako „syna”, „partnera” czy kogokolwiek innego, kogo akurat potrzebujemy. Wynajmujemy go, by ktoś mógł być z nas dumny albo byśmy poczuli się częścią grupy. Ale patrząc na niego, trudno nie zadać sobie pytania: czy sami nie robimy tego samego? Ile w nas prawdy, a ile scenariusza napisanego przez innych?

Bardzo podobał mi się motyw sztuki abstrakcyjnej — wielokrotnie pokazywanej, tak oderwanej od rzeczywistości, że aż trudno powiedzieć, czy to jeszcze sztuka. Bernhard Wenger tworzy satyrę na współczesne społeczeństwo, w którym widzieliśmy już tak wiele, że dopiero absurd i abstrakcja potrafią nas poruszyć. A jednocześnie pokazuje, jak bardzo tęsknimy za prostym gestem bliskości — nawet jeśli jest tylko odegrany.

Ciekawie wybrzmiewa też wątek przyjaźni w biznesie. Moment, gdy wspólnik „przyjaciel” naciska, by Matthias pracował mimo zmęczenia, bo „to kluczowy klient”, brzmiał znajomo. Kto tego nie przeżył w startupie?

Na uwagę zasługuje też warstwa wizualna: oszczędna, minimalistyczna, świetnie oddająca zagubienie bohaterów. Pustka kadrów staje się metaforą pustki wewnętrznej, w której każdy z nas szuka punktu zaczepienia. No i dom Matthiasa — przyznaję, wprowadziłabym się tam od razu.

Dla kogo?

To film dla tych, którzy lubią, kiedy kino prowokuje pytania, a nie daje gotowych odpowiedzi. Dla widzów ciekawych satyry na współczesne społeczeństwo i dla tych, którzy sami czasem zastanawiają się, ile w ich życiu jest autentyczności, a ile odegranych ról.

Na koniec

To film, który nie daje prostych odpowiedzi. Raczej stawia przed nami lustro i pyta: czy jesteś sobą, czy tylko rolą, którą ktoś ci przypisał?

Na koniec, choć wiem, że na moim blogu pytam o to coraz częściej: kim jesteś?
I dlaczego tak bardzo potrzebujesz potwierdzenia od innych — nawet takich, dla których musiałbyś wynająć własnego „Matthiasa”?

Next
Next

Emilia Pérez